Zapytano mnie jak można głosować na PO bez obaw, że przedstawiciele władz zrobią niepodporządkowanym nalot na dom i aresztują w imię dobra jedynej słusznej partii. Trochę mi to do PO raczyło nie pasować, ale oto niespodzianka. Rozchodziło się o czynności, prawne, czy też, jak wolą uważać inni - bezprawne, dokonane przez ABW na autorze bloga antykomor.pl. Nawet jeśli interwencja agencji była strzelaniem z armaty do muchy, co się każdej władzy czasem zdarza, nie czyni to podstaw do rozsnuwania wizji autorytaryzmu nad piękną naszą Polską całą.
Już sama retoryka pytania o to "jak można na nich głosować, skoro oni gotowi przyjść znowu?" uderza w ton radiomaryjny, sieje ferment i kroi apokaliptyczną wizję kraju, w którym za każdym rogiem czai się przedstawiciel instytucji związanej z bezpieczeństwem, żeby cię lepiej widzieć, słyszeć, a na końcu zjeść. Nonsens. Zafascynowanych tematem działalności instytucji bezpieczeństwa odsyłam do archiwum polskiej kinematografii, która lubuje się (bo może i powinna) w tematyce prześladowczo-przesłuchańczej. Odradzam jednak węszenie spisku, bo w końcu to spisek wywęszy was i nie pójdziecie rano po gazetę w obawie przed zakapturzonym gościem z gumową pałką, który zechce zweryfikować poglądy kryjące się za wyborem codziennej prasy.
Co robić, żeby nie dać się wpędzić w paranoję? Ano czytać wszystko, ile wlezie, przy czym używać mózgu bardziej niż czucia i wiary.
Można oczywiście przyjąć założenie, że media kłamią, manipulują odbiorcami, są kiepskie, a ich głównym zajęciem jest przetwarzanie informacji na użytek prania naszych mózgów. Można się też szybko przekonać, że faktycznie media kłamią, z tym, że z wykorzystaniem feedbacku. Manipulują też odbiorcami, tyle że w takim stopniu, w jakim ci odbiorcy chcą rzeczywiście zmanipulowanymi być. Jakość mediów pozostawia wiele do życzenia, ale odpowiadają za nią tak autorzy, jak i odbiorcy. (Tu przypomnienie dla tych, którzy chcą się czuć wyjątkowi - niezależnie od tego, czy słuchacie Trójki, czy czytacie Wyborczą, jesteście składową masy, przykro mi). Jeśli idzie o przetwarzanie informacji, to jest ono, było i będzie głównym zadaniem mediów. Stopień tego przetworzenia to już oczywiście inna kwestia, którą uzasadnić można tak chęcią zwiększenia oglądalności (poczytności, słuchalności i ogólnie zysku), jak świadomym łamaniem zasad etycznych w celu uzyskania efektów sięgających dalej niż słupki na wykresach oglądalności. O ile na to pierwsze znów sami sobie pozwalamy, o tyle to drugie podlega ocenom moralnym i regulacjom prawnym, ale i tak pozostaje kwestią przede wszystkim ludzkiej, a dopiero potem dziennikarskiej przyzwoitości.
W tym wszystkim cieszę się, że pytanie o sens aktu głosowania na PO (choć ja sama tego aktu nie dokonałam) zostało we mnie wycelowane przez młodego człowieka myślącego, który, prędzej, czy później, zreflektuje się, że mania prześladowcza to jednostka chorobowa, a nie zbiorowy efekt, który chcą koniecznie wywołać media. (Chyba, że mówimy o Radiu Maryja albo Naszym Dzienniku, różnicy między tymi dwoma zresztą stwierdzić nie podobna).
Biada jednak tym bezrefleksyjnym jednostkom, które za konieczne uznały paść tragiczną ofiarą medialnych manipulacji i zaszywszy się w okopach własnych, przez siebie tylko generowanych lęków czekają na dzwonek do drzwi, zza których rozlegnie się "otwierać, ABW, policja, bojówka PO". Biada im i biada całemu państwu, bo kraj, którego obywatele żyją w strachu, to kraj, który stoi w miejscu. Strach zabija nie tylko duszę, ale też umysł i rozwój gospodarczy. Strach, nawet jeśli sztuczny, jest destrukcyjny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz