Zdjęta dziś z anteny reklama Heyah, która oburzyła rzesze internautów powinna kazać nam wszystkim zastanowić się nad tym, czy jej twórca w trzydzieści sekund nie zdiagnozował polskiego społeczeństwa. O ile idea "wszystkiego wszędzie wszystkim, po równo i za darmo", którą tak chętnie posługują się wszystkie sieci komórkowe nawiązuje zaiste do szczytnych haseł marksizmu, o tyle posłużenie się wizerunkiem największego kata w dziejach ludzkości słusznie obudziło czujność Polaków. Ale może jest jakieś usprawiedliwienie dla tego marketingowego zabiegu?
Kampania miała mieć wydźwięk humorystyczny - tłumaczył się autor spotu, który pewnie dzisiaj znalazł na biurku list pożegnalny od szefa zatrudniającej go korporacji. Zaiste czarny to humor porównywać wolne przecież i demokratyczne społeczeństwo do takiego, w którym za samą znajomość zasad demokracji groziła zsyłka na roboty przymusowe.
Kiepski to żart, kiedy ludzie pracujący w zagranicznych korporacjach zestawiani są z katorżnikami. To społeczeństwo, które może robić zakupy wszędzie i jadać smażone w głębokim tłuszczu wołowe ścierwo w dowolnie wybranych restauracjach szybkiej obsługi nie może być przecież porównywane z tymi, którym za dzienną rację żywieniową musiało starczyć 450g chleba. Nie sposób przyrównywać narodu, który ma dostęp do (o ironio) telefonów, gazet i internetu do ludzi, którym za samo posiadanie części do radioodbiornika groziło dziesięć lat na Kołymie.
Słaby to żart - żart z Lenina... O nie. Żaden karzeł komunistycznej myśli filozoficznej nie wykazał się większym poczuciem czarnego humoru niż przewodniczący Wladimir Iljicz Uljanow. Żaden z bieżących rządów nie dorówna jego pomysłowości.
Chwalić niebiosa, prorokiem naszych czasów nie jest Lenin. Prorokiem naszych czasów jest klaun wykreowany przez Sachę Barona Cohena. I to jego wizerunek bardziej pasowałby do każdej reklamy emitowanej w kraju stojącym demokracją i zdrowym kapitalizmem. Jest taka scena w Dyktatorze. Aladeen staje na przeciwko światowych przywódców i nie może się nadziwić, dlaczego tak bardzo sprzeciwiają się dyktaturze. I tak przekonuje słuchaczy o jej wyższości nad demokracją: Przecież żyjąc w kraju totalnego reżimu mogliby pozwolić jednemu procentowi jego mieszkańców posiąść dobra całego narodu. Mogliby pomóc swoim bogatym przyjaciołom jeszcze bardziej się wzbogacić poprzez zmniejszanie podatków. Żyjąc w kraju rządzonym przez dyktaturę mogliby zapomnieć o zapotrzebowaniu obywateli na opiekę medyczną i edukację. Mogliby też zapomnieć o walce z biedą. W takim kraju media wydawałyby się wolne, ale tak naprawdę byłyby zarządzane przez jedną osobę, ewentualnie jej rodzinę. Można by też było podsłuchiwać rozmowy telefoniczne i znęcać się nad więźniami. Ustawiać wybory. I podawać fałszywe przyczyny wypowiadania wojen. Więzienie można by było zapełnić dowolnie wybraną grupą przestępców i nikt by nie protestował. Wreszcie żyjąc w dyktaturze można by wykorzystać media do manipulowania społeczeństwem i zastraszania go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz