Postanowiono wydać na nowo Marka Twaina. Dlaczego? Bo komuś nie spodobało się, że w tekście pada słowo "czarnuch" i należy je zastąpić słowem "niewolnik". Ciekawe, kto pierwszy wpadł na ten błyskotliwy pomysł. Pewnie jakiś zagubiony w kosmosie pracownik amerykańskiego odpowiednika naszego ministerstwa oświaty, kultury albo innej kasożernej instytucji, którego żona lubi filmy z Denzelem Washingtonem.
Oto ów ktoś spostrzegł, że wielka tragedia się dzieje, bo dwunastoletnie dzieci mogą całkiem nawet nie przez przypadek natknąć się na brzydkie słowo "czarnuch". To z pewnością lektura książek Twaina sprawia, że na ulicach Bronksu ludzie strzelają do siebie dla rozrywki. Co trzeci człowiek w moim wieku nie wie, czym był i kiedy się skończył apartheid, kim był Nelson Mandela i co szczególnego działo się w Seattle. W pierwszym z brzegu wydawnictwie o tak zwanych ludzkich rasach można przeczytać, że integracja społeczna wolnych Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej nadal trwa, bla, bla, bla. Cały świat święcie wierzy w podział rasowy! Wszystkiemu temu winien jest zapewne Mark Twain i jego czarnuch. To przez niego oglądając filmy, w których spotyka się, zaszalejmy, dwóch czarnych, zamiast słów powitania "Yo nigga!" usłyszymy niedługo przeciągły pisk. Nie jest, k*rwa, istotne, że, cały, k*rwa, świat klnie, jak, k*rwa, banda szewców robiących flaszkę po godzinach. Byle tylko nikt, k*rwa, nie użył słowa "czarnuch"!
O ile świat stanie się piękniejszy, kiedy z książek, których prawie nikt nie czyta znikną wszystkie te okropne wulgaryzmy! Ułóżmy stos, podpalmy Mickiewicza - za lachów i Tuwima - za klechów. Brzechwę wyniosę na strych, bo jakiś skrajnie prawicowy, pomysłowy Dobromir uznał ostatnio, że "Akademia Pana Kleksa" jest o sektach i narkomanii. Guevarą i Marksem napalę w kominku, bo to aż strach się bać, co z tego może wyskoczyć. Zresztą i tak nie ma dla mnie już żadnej nadziei, bo matka mi do snu czytała Andersena, a teraz się okazuje, że był gejem. Takoż i mój mózg został w kołysce odpowiednio zwichrowany.
Zastanawia mnie, kiedy doczekam zakazu używania w literaturze i filmie słowa "żyd", które będzie należało wymienić na "judaista" albo "starszy brat w wierze". Z pewnością nastąpi to prędzej, niż rozsądne i krytyczne interpretowanie Sienkiewicza w polskich szkołach. Krytyczne interpretowanie czegokolwiek.
O czym ten wpis jest? NewSouth Books samo wyszlo z inicjatywa tego wydania, wiec nie miala nic z tym wspolnego jakas wyimaginowana panstwowa instytucja. Wprowadzasz w blad a potem juz tylko siejesz defetyzm.
OdpowiedzUsuńA niechby sobie wymyślił i sam papież.
OdpowiedzUsuńWyborna riposta!
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję.
OdpowiedzUsuń