czwartek, 6 października 2011

Polaku durny, idź do urny

Polak to jest takie zwierzę, któremu jak czegoś zabronią, to pójdzie, weźmie i to zabronione zrobi. Jak swego czasu zakazywali mówić, modlić się i nauczać po polsku, to się zaraz państwo podziemne zmobilizowało i proszę. Do dzisiaj wszyscy robią to, czego robić nie było wolno. W ogóle ludzie to już tak mają, że wszystko mogą, ale im się nie chce. Dopiero jak czegoś nie mogą, to bardzo chcą i szukają na to sposobów. Po sobie wiem, też tak mam i to bardzo często.

Ten przewrotny, jakże charakterystyczny dla człowieka mechanizm podsuwa mi pewną myśl. Żeby tak jutro, na kilkanaście godzin przed ciszą wyborczą, ogłosić wszem i wobec, że wyborów nie będzie. "Bohaterstwo miernikiem sejmowych wynalazków (...) spróbuj mnie odciąć, bym mógł cieszyć się wolnością". Niech ogłoszą, że pod żadnym, ale absolutnie żadnym pozorem nie wolno ludziom iść głosować, a jak się kto wychyli to ręka, noga, mózg na ścianie. Za głos na PO - Sybir. Za głos na PiS - Kamczatka. Za PSL i SLD wszyscy do chińskich obozów jenieckich, a za Palikota do bazy Guantanamo. Ha! To by dopiero frekwencja była!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz