piątek, 19 kwietnia 2013

Z kraju i ze świata

SCENA I
- Ja się nimi brzydzę - mówi chłopak z pociągu. Może mieć najwyżej siedemnaście lat, a swoje słowa kieruje do siedzącej obok nauczycielki. Muszą wybierać się na konkurs, olimpiadę. On po maturze chce iść na studia filozoficzne. Ona uczy jakiegoś humanistycznego przedmiotu, możliwe, że nawet kilku, w końcu takie czasy.
- Ale co też ty opowiadasz - nauczycielka karci swojego podopiecznego.
- No tak. Oni te wszystkie zamachy, ataki robią - stwierdza ze spokojem i głębokim przekonaniem mało charakterystycznym dla przeciętnego nastolatka.
- Ale przecież nie wszyscy. To w gruncie rzeczy bardzo bezpieczni i kochający pokój ludzie - dopowiada mu nauczycielka. - Wszyscy nie mogą być agresywni, wszyscy nie mogą nienawidzić świata.

SCENA II
- Co to się tam w tych Stanach stało? - pyta mama. - Ja nic nie wiem, nie oglądałam.
- No i dobrze.
Wiem, że nie oglądała, bo ryła ogród w ramach akcji "Wiosna".
Są tacy, którzy nie oglądają, bo nie chcą.
Są tacy - i tych jest większość - którzy oglądają, ale nie rozumieją.
Wreszcie są i tacy, którzy nie oglądają, bo nie wierzą. Do tych ostatnich ja należę.

SCENA III
Zanim przestaję oglądać, wysłuchuję w TVN24 pogmatwanego tłumaczenia z relacji na żywo z bostońskiej ulicy. "...po tym jak zatrzymano zidentyfikowanego prawdopodobnego podejrzanego".
Kogoś przecież trzeba zatrzymać. Prawdopodobnie to "on". Został zidentyfikowany. Teraz należy uczynić go podejrzanym. Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić sobie na luksus niezatrzymania. To by wyglądało szalenie niekorzystnie w oczach opinii publicznej.

SCENA IV
Podobno znaleziono wieko szybkowaru, w którym była jedna z bomb, a FBI pokazało szczątki ładunków zdetonowanych w Bostonie. Śledztwo rozwija się cały czas. Jeden pan się stał bohaterem. Nie zginął tylko dlatego, że zasłoniła go skrzynka na listy i to wystarczyło. Wybrany przez los. Inni mieli mniej szczęścia. Dwaj bracia, którzy przyjechali zobaczyć maraton stracili po nodze, a Polacy uznali, że to bardzo poruszająca tragedia. Amerykanie idą szeroko. Przeżyli horror, nie działały komórki i metro stanęło w miejscu.

SCENA V
Al-Qaeda nie przyznała się do winy.
To na pewno nie oni. Oni przecież, jak coś wiedzą, przyznają się od razu. Nawet do nieswoich.




SCENA VI
Na świecie toczy się jednocześnie około pięćdziesięciu konfliktów zbrojnych. Kondolencje płyną przez Atlantyk tylko w jednym kierunku.


SCENA VII

Blisko cztery dekady temu na londyńskim lotnisku służby bezpieczeństwa zatrzymują terrorystę. Ten odwraca się do kamery jednej z telewizji i mówi: "Przecież to wszystko show-biznes".