niedziela, 16 października 2011

Wstydźcie się

Jedyne co odróżnia nas od zwierząt to zdolność do odczuwania wstydu. Byle małpa potrafi wsadzić badyl do ziemi i wyciągnąć smaczny kąsek. Komunikacja, wznoszenie schronień, a nawet tworzenie i magazynowanie produktów, czy kodowanie informacji nie są domeną ludzką. Ale wstydzić potrafi się tylko człowiek. Tyle, że ostatnimi czasy coraz rzadziej.

Przedmiotem ludzkiego wstydu przestały być niewiedza, brak umiejętności i nietakt. Powodem do wstydu nie jest już nieumiarkowanie w piciu i nadużywanie, a nawet łamanie praw. Nasz wstyd przeniósł się na obszary zaskakująco ludzkie. Wstydzimy się kochać, tęsknić, pożądać. Nie wstydzimy się wulgarnych rozmów, zdrady i głupoty. Za to krępuje nas mówienie o uczuciach i pragnieniach. Wstydzimy się rozmawiać o własnej seksualności, ale nie przeszkadzają nam wszechobecne w telewizji programy, w których królują głupota i wymuszone wyuzdanie.

Wracałam ostatnio nocnym autobusem do domu. Naprzeciwko mnie siedziało dwóch przystojnych chłopców. Za mną banda durni paliła papierosy, piła wódkę z gwinta i wykazywała się wyjątkową ignorancją w pseudo dyskusji na jakiś historyczny temat. Jeden ze wspomnianych chłopców wstał, żeby upomnieć starszych durniów. Żaden z nich nie zareagował. A mnie zrobiło się wstyd.

Ten wstyd z autobusu pomnożony tysiąc razy pali mnie kiedy słyszę lub czytam w mediach, że polscy parlamentarzyści dyskutują nad prawem zakazującym wieszania krzyża w sali obrad. Wstyd mi za to, że pierwszą sprawą, nad którą pochylają się ludzie odpowiedzialni za losy mojego kraju, jest krzyż. Nie po to poszłam tydzień temu do lokalu wyborczego, żeby słuchać żenującej dyskusji na temat symbolu religijnego. Człowiek myślący i wykształcony, niezależnie od wyznania, rasy, płci i upodobań seksualnych powinien wiedzieć, że symbolom religijnym (wszystkim) należy się szacunek, koniec, kropka. Podobnie szacunek należy się współobywatelom. A ja nie czuję się szanowana, kiedy ktoś bierze i wydaje państwowe pieniądze za "pracę" nad takim "przepisem".

W naszym kraju znów nie ma problemów, nie ma kryzysu, nie ma bezrobocia. Wszyscy są szczęśliwi, zadowoleni z życia i systemu opieki zdrowotnej. Po powrocie z pracy na dwóch etatach i zakupów w Biedronce mogą sobie zasiąść w fotelu i zajadając kanapkę z pasztetem reklamowanym przez tańczącą celebrytkę oddać się przyjemności śledzenia TVN24. Dzień jak co dzień. Nie mamy problemów, porozmawiajmy o krzyżu i in vitro.

Wstyd! Nie obchodzi mnie, kto jest za, a kto przeciw. Nie chcę słuchać, dlaczego krzyż powinien zostać lub nie zostać zdjęty. I nie będę się sprzeciwiać, kiedy ktoś zażyczy sobie, aby obok krzyża zawisła gwiazda Dawida, względnie półksiężyc. Dyskusja o krzyżu w Sejmie obraża mnie jako Polkę. W parlamentarnej przepychance po raz kolejny ktoś w moim imieniu posługuje się symbolem, który kocham i szanuję. Kosztem rozdmuchiwania spraw w gruncie rzeczy nieważnych po raz kolejny zaniedbuje się podejmowanie decyzji ważących na mojej przyszłości. Jestem "chora na Polskę", ale nie obiecuję, że wytrzymam kolejny kretyński i nic nie wnoszący w moje życie spór wokół symbolu religijnego. Kumulacja takich sytuacji waży na mojej decyzji o pozostaniu w tym kraju i budowaniu w nim swojej przyszłości, zakochiwaniu się, zakładaniu rodziny i rodzeniu dzieci. Jeśli mam szukać powód do bycia oburzoną to proszę, oto on.

Od najmłodszych lat uczono mnie, że w pomieszczeniu, w którym wisi krzyż i godło zdejmuje się czapkę. Dlaczego? Nie dlatego, że tak wypada. Nie dlatego, że ktoś miał brzydką czapkę. Dlatego, że dawniej człowiek bez nakrycia głowy był po części nagi. Brak kapelusza, beretu, kaptura demaskował, odsłaniał twarz. Obnażał. Panie parlamentarzystki, panowie parlamentarzyści trochę wstydu, kraj na was patrzy.

3 komentarze:

  1. Jeżeli jakaś partia wchodzi do sejmu to po to aby w tym sejmie prowadzić dyskusje. Jeśli miałaby za główny postulat zakaz używania widelców i 5,01% społeczeństwa by na nich zagłosowało to powinni w sejmie o tych swoich widelcach rozmawiać. Tego oczekują ich wyborcy. Tak działa demokracja.

    Nie wiem czy w sejmie jest jakiś człowiek inne wiary, ale jeśli jest, to mam pytanie: Jak według Ciebie powinien postąpić: czy uważasz, że powinien wejść na krzesło i powiesić swój symbol bez pytania, czy też powinien zapytać na mównicy o zgodę, czy też powinien przygotować jakiś dekret/pismo/uchwałę, czy też powinien uszanować, że żyje w kraju katolickim i swój symbol nosić na swojej szyi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ubolewam nad tym, że nowy Sejm zajmuje się sprawami drugorzędnymi. Są poważniejsze problemy do rozwiązania w pierwszej kolejności, niż roztrząsanie obecności krzyża na sali obrad i to w dodatku roztrząsanie w sposób niedojrzały. Tylko tyle.
    Zresztą o pozwolenie na wieszanie tego krzyża, który jest dzisiaj obecny w sejmie nikt nie wyrażał zgody, powiesili go po kryjomu działacze "Solidarności". I ten krzyż dzisiaj stanowi argument dla człowieka, który kilka lat temu w swoim publicznym wystąpieniu na krzyż się powoływał. Dla mnie jest mało wiarygodny i wstydzę się w ogóle słuchac i czytac o takich wątpliwej jakości dyskusjach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się cieszę, że nie mieszkam w Polsce. Naprawdę. Wcale nie bywa lekko na obczyźnie, wcale nie bywa tak kolorowo jak się wydaje, a moi rodzice prawie błagali mnie w pewnym momencie, żebym wrócił, ale do czego? Pytam się do czego? Do tego krzyża? Szanuję religię, nigdy więcej nie będę się z niej nabijał, ani z jednej, ani z drugiej, ani z tysięcznej choćby tej najcudaczniejszej. Ale to o czym prawią politycy to śmiech na sali i puste ściany.

    OdpowiedzUsuń