niedziela, 11 listopada 2012

PL 2.0

Metr bieżący Polski kosztuje 14zł. Przekonałam się o tym przechodząc niedawno obok sklepu bławatnego (cóż za piękny termin). Na szerokim parapecie siedziało dwóch mętów. Pani ładna, pani da dwójkę na wino. Spojrzałam na belę biało-czerwonego materiału za szybą, za ich plecami. Metr bieżący Polski - dwa wina, paczka Marlboro.

Moja polonistka z gimnazjum mówiła, że dawniej w Dniu Niepodległości nie wolno było nawet przyszyć oderwanego od koszuli guzika, bo to praca, a w tym dniu pracować nie wolno. Polonistka nie żyje już trzeci rok, a ja w każde święto wspominam jej słowa.

Tani ten nasz kraj. Z roku na rok coraz tańszy. Tanie spory o wódkę przelaną w PZPNie, tanie kłótnie o aborcję i tupolewa. Godność ludzka tak tania, że już nawet nie opłaca się o niej rozmawiać. Ciocia R. poszła dziś do pracy. Bo w aptece trzeba zrobić inwentaryzację. Bo właściciel otwiera kolejny, piętnasty już oddział. Dlatego w święto narodowe koniecznie trzeba policzyć, ile na półkach jest aspiryn, prezerwatyw i gripeksów. A zbuntować się nie wolno, bo na pani miejsce jest wielu chętnych, pani magister.

Wielu chętnych jest też do pracy w korporacjach. Zawsze, kiedy w niedzielę wracam do miasta P., melduję babci przez telefon, że bezpiecznie dotarłam do domu. Zawsze skrzętnie ukrywam informację, że mijam nocne sklepy z mlekiem i patrzę, co się dzieje pod sklepem, bo babcia zna inną Polskę, bez poweekendowego krajobrazu. I zawsze na pytanie, czy jestem w domu z R. odpowiadam nie, R. jeszcze w pracy. Jak to? W niedzielę? tradycyjne zdziwienie w słuchawce. R. nie pracuje na pogotowiu, w straży pożarnej, ani na policji. Pracuje w sklepie z meblami i gdyby ten sklep otwarty był jedenastego listopada, ludzie waliliby do niego drzwiami i oknami. To samo robią w Wigilię Bożego Narodzenia.

Mój prywatny rytuał Dnia Niepodległości został w tym roku przyspieszony przez radiowców z Trójki. Trzy dni temu w drodze do pracy usłyszałam jak Katy Carr na antenie na żywo wykonuje moją ulubioną kołysankę z playlisty na 11.11. Kołysanki - tak sobie nazywam wszystkie pieśni patriotyczne, które mama śpiewała, kiedy byłam małą dziewczynką. Mówi, że innych nie znała. Więc w tej Trójce Brytyjka polskiego pochodzenia bierze w ręce ukulele i przejmującym głosem śpiewa Dziś do ciebie przyjść nie mogę. I w korku, w którym tkwię na ulicy Królowej Jadwigi robi mi święto.

PS Moi sąsiedzi urządzają remont. Od rana słucham, jak walą młotkiem w ściany. Cóż ...gdy ta Święta, nareszcie zjednoczona, świtać światu będzie, to wszyscy Jej synowie, po świecie rozsiani, w Niej swe miejsce odnajdą. To Mościcki. Do państwa spod dziesiątki, co to odnaleźli swoje metry Polski. Nie bieżące, kwadratowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz