sobota, 12 stycznia 2013

Wielka Orkiestra Społecznej Pomocy

Podobno im biedniejszy naród, tym hojniejsi jego obywatele.

Jurek Owsiak od dwudziestu jeden lat działa na polskiej scenie. Od dwudziestu jeden lat z godnością znosi też krytykę kościoła i niektórych mediów. Z roku na rok jego wolontariusze zbierają coraz więcej środków. I z roku na rok do akcji włącza się coraz więcej znanych, barwnych postaci polskiego show biznesu.

Pod parasolem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy znikają wszelkie podziały. Moherowe babcie licytują pióropusze Marii Peszek, zagorzali punkowcy kupują płyty Ewy Farnej, a Maryla Rodowicz przygrywa do tańca Dorocie Rabczewskiej. W tej, ogarniającej cały naród, świątecznej atmosferze kwestują coraz młodsze pokolenia Polaków, bo w Drugą Niedzielę Stycznia po ulicach przestają krążyć kieszonkowcy i złodzieje orkiestrowych puszek. Telewizje, gazety i stacje radiowe   prześcigają się w wymyślaniu coraz to oryginalniejszych przedmiotów, których sprzedaż ma zasilić konto orkiestry. Na licytacji Owsiaka można sobie kupić pobyt w więzieniu, przejażdżkę łodzią podwodną, uścisk dłoni prezesa, premiera, prezydenta... Można sobie kupić nawet stół, choć nadal nikt nie wie, dlaczego jest taki upierdolony. Licytacje ruszają coraz wcześniej i trwają coraz dłużej, a wszystko to w imię dobra naszego i naszych przyszłych oraz obecnych dzieci.

W tym jednym magicznym dniu we wszystkich Polakach w kraju i poza jego granicami budzi się szlachetny pierwiastek. Jedni stają się trochę Wokulskim wspierającym kwestę panny Łęckiej, inni świętym Mikołajem, jeszcze inni papieżem. Na społeczny ostracyzm skazany jest ten, kto w Drugą Niedzielę Stycznia nie przyklei do płaszcza czerwonego serduszka.

Wszystko idzie tak dobrze, że Jurek Owsiak postanowił w tym roku rozszerzyć swoją działalność i pochylić się również nad najstarszymi Polakami. Nie dość respiratorów, inkubatorów i pomp do dializy malutkich jak ziarnko fasoli niemowlęcych nerek. Anioł stróż polskiego humanitaryzmu będzie z pomocą swoich godnych reprezentantów zbierał pieniądze na łóżka geriatryczne.

Starość nie radość - powiadają najstarsi górale i oczywiście mają rację, bo przecież nikomu się nie uśmiecha łupanie w krzyżu i strzykanie w stawach. Nikt nie lubi i nie chce być zapominalski, niedołężny i marudzący. Nikt nie chce zostać bohaterem internetowego dowcipu, w którym pada sakramentalne, pełne politowania "babcia se pierdalnie". Dlatego tym bardziej szlachetne to działanie, kiedy w dobie kultu piękności i młodości Jurek Owsiak zabiera się za uzdrawianie polskiej geriatrii.

Tak kraj nasz oświecony i cywilizowany odpłaca się ludziom, którzy przez ostatnie dekady podnosili go nawet nie z kolan, a z tragicznego upadku. Nową Polskę okupili listą wyrzeczeń, głodem, biedą i pracą tak ciężką, że dziś nie jesteśmy sobie w stanie tego nawet wyobrazić. A wszystko to po to, by dziś ich wnuczęta zbierały złotówki, żeby zapewnić im godną śmierć.

Lista pól do popisu dla ludzi pokroju Owsiaka jest długa. Może w przyszłym roku ktoś wyręczy Ministra Zdrowia w skracaniu kolejek do ortopedów, może uzdrowi osławiony eWUŚ, może zechce zafundować wszystkim kobietom mammografię z cytologią... Fajnie jest mieć taką wszystko-grającą orkiestrę. W mojej głowie rodzi się tylko jedno pytanie. Jak to się stało, że to nie jest kraj dla starych ludzi, chociaż sami go budowali?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz