sobota, 14 lipca 2012

microvawe

Zaczęło się od snu o mikrofalówce.

Jest bal, odbywa się w scenerii do złudzenia przypominającej moją licealną stołówkę. Siedzę w balowej sukni (czarnej - żadna nowość), przy stole nakrytym ceratą. W sali rozbrzmiewa orkiestra symfoniczna, ale nie wiadomo, gdzie się skrywa i kto nią dyryguje. Ktoś podchodzi do mnie i chce objąć na powitanie, ale jest tak wysoki, że nie dosięgam. Ten ktoś zaczyna się denerwować, łapie mnie za rękę i ciągnie do szkolnej kuchni. Każe sobie wskazać mikrofalówkę, a ja o dziwo wiem, gdzie ona się znajduje. Ów ktoś pospiesznie obsługuje tę mikrofalówkę, ale jest tak wysoki, że nie widzę, co robi. Chwilę później wychodzi bez słowa.

Rano zaparzam kawę w ekspresie przelewowym, dokonuję pobieżnego przeglądu prasy i przypomniawszy swoje marzenia senne... wpisuję w wyszukiwarkę "microwave dream". Jak zwykle mylę się i piszę "microvawe" więc nic nie wyskakuje. Poprawiam. Jest! Sen o urządzeniu ratującym zastępy Amerykanów, rzesze studentów i singli przed śmiercią głodową ma znaczenie! Nie wiem, który z naśladowców Freuda pokusił się nadać sens sennym wizjom promieniowania elektromagnetycznego, ale przystępuję do lektury radosnej interpretacji.

Sen o mikrofalówce oznacza, że jesteś osobą szybko podejmującą decyzje, myślisz ekspresowo, bez problemu wpadasz na nowe, genialne pomysły, co ma szczególne znaczenie w tym akurat czasie. Sen o mikrofalówce to również ostrzeżenie i przypomnienie, że masz do zakończenia ważne sprawy biznesowe i osobiste.

No masz! Incepcja jak w ryj dał. Jakiś lewy pogrobowiec psychoanalityka wmontował mi się do głowy tylko po to, żebym zrozumiała, o co w tym wszystkim chodzi. Po pierwsze, że naprawdę jestem szybko myślącą i działającą osobą. I że to moje przekleństwo i błogosławieństwo jednocześnie, bo z jednej strony poziom kreatywności mam, jak wynika z profesjonalnych testów, wysoko ponad przeciętną, a z drugiej - własną rodzinę doprowadzam do szału, bo "znowu coś wymyśliłam". Na swoje usprawiedliwienie dorzucę, że moje znowu-coś-wymyślanie zaczyna mi się układać w logiczną całość, która w pełni wykrystalizuje się i rzuci wszystkich na kolana dopiero za jakieś dziesięć lat. Cóż, wszyscy musimy się z tym pogodzić.

Po drugie faktycznie jak już się człowiekowi śni mikrofalówka, to znaczy, że powinien w realu  wypić to co nawarzył, zamknąć to, co otworzył, przykryć to, co odkrył, postawić kropkę na końcu zdania, które rozpoczął.  Zwłaszcza, że ma co wypijać, zamykać, przykrywać i dopisywać.

No to co? Do dzieła. Jestem wiedźmą z krwi i kości, pochodzę z rodziny, w której kobiety wsadzają do ziemi kij od miotły, a ów zapuszcza korzenie i które to kobiety dysponują wiedzą na temat zaklinania ludzi i zwierząt, o znajomości działania ziół, owoców i warzyw nie wspominając. W takich okolicznościach nie mogę lekceważyć znaczenia marzeń sennych. Zwłaszcza, że od lat przysposabiam się do bycia specjalistką od rozszyfrowywania mitów, symboli i znaków. Nawet po to na studia poszłam, żeby lepiej rozumieć. I pasjami Marleya słucham i czytam ostatnio. A jego babcia też była wiedźmą przecież.

A teraz poważnie. Mama mówi, że najpiękniejszy sen to taki, w którym odrywasz się od ziemi. Ten sen jest do zrealizowania, tak samo jak do zrealizowania jest zamknięcie, dopicie, dopisanie i przykrycie. Jest. Jeśli tylko wiesz i wierzysz, że uskrzydlają: miłość i wsparcie drugiego człowieka. Wtedy cały świat może zwalić ci się na głowę. I tak polecisz.

PS Dzisiaj śniła mi się papuga, która sama umie otwierać okno...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz