sobota, 26 czerwca 2010

"Mam kota...

...na gorącym dachu mojej głowy. On czuwa nad smakiem i kolorem moich nocnych spraw".

Tak śpiewała Maria Peszek, mnie natomiast ze spraw nocnych przyśniło się ostatnio, że razem z gronem serdecznych znajomych wybrałam się nad jezioro. Nie dziwota, w końcu lato, upał, Homo urbanus spragniony natury, stęskniony za zapachem świeżo skoszonej trawy i gleby napitej letnim deszczem. Ale niech wrócę do snu. Odpoczywamy doskonale. Ja pływam, upajam się orzeźwiającym chłodem, a kiedy wychodzę z wody, jestem kompletnie naga. I po raz pierwszy we śnie nagość nie jest dla mnie krępująca. Szukam w głowie przyczyn tego zdarzenia. I znajduję kilka.

Po pierwsze, że ostatnio słucham często dźwiękowej pocztówki autorstwa grupy Liquits z Mexico D.F., w której to pocztówce pojawia się radosny refren o bieganiu nago po Paryżu, Timbuktu, Xicalco i po czym tam jeszcze. Po drugie, że ja, w całym wakacyjnym klimacie, bardzo się z tym refrenem zgadzam. Chociaż takie bieganie w negliżu jest nielegalne. Po trzecie wreszcie, że - mimo całego zgiełku i zamieszania - towarzyszą mi w życiu radość i spokój jakiś. Jakby namiastka nieopisanej wolności.

Odpowiedź na pytanie, której ze stron służy poczucie wolności, radość z nagości i tęsknota za dzikością nie jest ważna. Wątpię, by kogokolwiek interesowało filozoficzne podłoże tych tęsknot. Nikomu nie zależy na stwierdzeniu, czy to naturalizm, a więc zmysłowość, dobrobyt i ucieczka przed przykrością, czy też zreformowana postać transcendentalizmu.

Pytanie jest o to, czy jesteśmy zwolennikami wolności, czy niewolnikami formy. Czy w ogóle da się uciec przed formą?

Pierwszą i naczelną formą, przed którą nie ma ucieczki jest ciało. Niektórzy wiedzeni potrzebami doskonalenia tej formy nadają jej coraz bardziej idealne kształty. Inni tej formy nie szanują albo zwyczajnie o nią nie dbają. Chodzi mi jednak o tych pierwszych. Tych, którzy poddają się niewolnictwu formy bezlitośnie odbijanej co rano w lustrze. Szukają pradawnej greckiej doskonałość, choć może unikają greckiej kuchni. Dążą do ciała pięknego niczym młoda cielęcina albo filet z dorsza. Z tamtej kultury, z tamtej formy wybierają to, co im odpowiada i czynią z tego formę własną.

Cóż z tego, kiedy ta forma zawsze jest zakryta? W "American Beauty" płatkami róż, w "Bridget Jones's Diary" dresem albo prześcieradłem. W "Titanicu" zamknięta nie tylko w ładowni, ale i w jakimś nędznym Fordzie chyba. Nawet u odważnego Gauguin'a ukryta, usprawiedliwiona dzikością Tahitańczyków.

Cóż nam z nagości posągów i manekinów, zarówno tych doskonałych, jak i tych szpetnych? Prawdziwa nagość nie odbija się w lustrach. Szczególnie dziś, kiedy sami siebie nie lubimy i sami się sobie nie podobamy. Kiedy musimy sprostać wymaganiom formy.

Nagości nie da się przedstawić na płótnie, ani na kliszy. Nie ma jej na plakatach i wystawach sklepowych. Prawdziwa nagość odbija się w tafli jeziora po północy, w oczach tych, którzy o nas dbają. I w naszych własnych.

4 komentarze:

  1. a propos filmow i nagosci to bardzo polecam http://www.filmweb.pl/Kochanek , nie ma platkow roz, dresow i fordow :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja prawdziwą suchą saunę i dziurę wykutą w lodzie w środku fińskiej dziczy... A to wszystko nago. To co nas ogranicza to kultura i cywilizacja, jak sama napisałaś. Kultura, która jest niczym innym niż górą lodową. Tylko jej wierzchołek dostępny jest naszemu bezpośredniemu poznaniu. I to z właśnie z podowu, że nie chcemy kruszyć tego co jest głębiej nie przełamujemy naszego 'polskowpojonego' wstydu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Forma jest potrzebna po to aby wszystko sie nie rozlazło i trzymało "kupy". I dążenie do tego aby była jak najbardziej doskonała jest czymś dobrym czymś co daje nam powód do działania. To że chcemy jakoś zapanować nad chaosem który nas otacza i stworzyć pewne formy czy ramy to tylko po to aby bardziej zrozumieć wszystko w koło. Natomiast nagość która i tak jest wszechobecna i coraz bardziej nas otacza jest owszem piękna, ale czy małe dzieci które nie wiedzą co to jest nagość a mimo to wstydzące się - to jest zły wpływ kultury i cywilizacji? Nie mają wpojone przez zasady szkolne czy przez rodziców tego ze nie należy sie obnażać tylko jest to naturalne. Natomiast jakieś dzikie plemiona w Afryce nie znające cywilizacji i naszej kultury i tak sie ubierają. Owszem nasza kultura i współczesna cywilizacja nadaje jakies ramy i każe nam postepowac w taki a nie inny sposób, ale człowiek ma wolną wolę, a to że decyduje się żyć w takim społeczeństwie to tylko jego decyzja i jest za nią odpowiedzialny.

    OdpowiedzUsuń